W sezonie 2025 będę jeździła z jedną tarczą z przodu w swoim gravelu (Krossie Eskerze 6.0). Zdecydowałam się na „gravelowy” napęd, aby po pierwsze, spróbować jazdy na takim przełożeniu, a po drugie, żeby zażegnać złe wrażenia, jakie miałam korzystając z fabrycznej konfiguracji w tym rowerze.

Zamontowałam do swojego roweru mechanizm korbowy Shimano GRX FC-RX600-1 z tarczą 40 zębów i korbą o długości 172,5 mm, kasetą microshift 11-42 w kolorze czarnym, który swoją drogą bardzo mi się podoba, i do tego łańcuch Shimano cn-hg701.

Części te pochodzą z nowego roweru Rondo Ruut CF2 G2 mojego kolegi, który założył sobie inną grupę sprzętową. Miałam szczęście, bo zaproponował mi za nie śmieszną kwotę 400 zł, więc skorzystałam z tej oferty bez wahania – tym bardziej, że od dawna przymierzałam się do takiej zmiany. Przy okazji zyskałam też prawdziwą korbę GRX, bo – jak się okazuje – Kross do niektórych egzemplarzy włożył (losowo) korby ProWheel RPP 521-TT. Zresztą podobnie robiono z suportem, wkładając albo Shimano, albo właśnie ProWheel. Dla porządku dodam, że fabrycznie w tym Krossie był zamontowany mechanizm korbowy dwurzędowy (46T-30T) z kasetą o zakresie 11-34T.

Pisząc na wstępie o złych wrażeniach z fabrycznego napędu mam na myśli to, że – mówiąc najprościej – duża tarcza była dla mnie za duża, a mała za mała. Wielokrotnie miałam problemy z dopasowaniem odpowiedniej kadencji, odczuwałam zbyt duże „dziury” pomiędzy biegami. Zdaję sobie sprawę z tego, że stopniowanie w napędach jednorzędowych jest rzadsze, ale to nie tutaj leżał mój problem. Zresztą już po pierwszych przejażdżkach wiem, że to denerwujące mnie wrażenie zniknęło i że mam frajdę z tego rozwiązania.
Poza tym myślę, że mieszkam na terenach o odpowiednim ukształtowaniu do tego typu napędu. Teren w województwie warmińsko-mazurskim jest pagórkowaty, momentami dość mocno. Na próżno szukać tutaj długich wspinaczek, ale bywają dość strome, sięgające nawet kilkunastu procent górki – także w terenie. Wybierając się na kilkudziesięciokilometrową gravelową przejażdżkę w okolicach mojego rodzinnego Morąga z powodzeniem można uzbierać kilkaset metrów przewyższenia. Przykładem „pagórkowatości” tych terenów niech będzie tegoroczna Warnija (maraton rowerowy po Warmii), gdzie na dystansie ultra uzyskiwało się ponad 3 tys. metrów w górę. Tak więc najczęściej ma się tutaj do czynienia z jazdą interwałową, której napęd 1x raczej sprzyja. Ja jeżdżę również na rowerze szosowym, więc nie traktuję Eskera jako tzw. road plusa. Oznacza to, że nie potrzebuję na asfalcie doświadczać szosowych doznań.
To na razie tyle, co mam do powiedzenia na ten temat. Wiem, że pytanie: „Jaki napęd do gravela wybrać?” jest jednym z najczęściej zadawanych w polskim rowerowym internecie, a niektórzy o wadach i zaletach tego rozwiązania mogliby rozprawiać godzinami. Moje podejście jest jednak pełne otwartości i w dużej mierze testowe. Chciałam po prostu spróbować takiego rozwiązania. Jak przejadę więcej kilometrów z tym napędem, podzielę się oczywiście wrażeniami.
Nagrałam też na ten temat już jedno video, do którego obejrzenia Was zapraszam 👇
Jeśli spodobał Ci się ten materiał, to możesz postawić mi wirtualną kawę, np. espresso, cappuccino lub latte: https://buycoffee.to/periodistamarta Będzie mi miło wypić „czarne złoto” w Twoim towarzystwie ☕️ 🤝
Dobrego masz tego kolegę 😉
Dobrego 😉