Olga Żmijewska, założycielka i prezeska Fundacji Sztuka Wolności, kulturoznawczyni, zaprosiła mnie do siedziby swojej fundacji w Idzbarku na Mazurach, gdzie nagrałyśmy obszerną rozmowę o życiu szytym na własną miarę, doświadczeniu dwukulturowości, potrzebie mądrej edukacji i o tym, że książki są czymś więcej niż tylko napisanym tekstem.
O Oldze
Dlaczego na miejsce naszego spotkania wybrałaś Idzbark, siedzibę Fundacji Sztuka Wolności?
Pochodzę stąd, urodziłam się w Ostródzie, 7 kilometrów od Idzbarka. Jestem emocjonalnie i fizycznie związana z tym miejscem. Jesteśmy w siedzibie Fundacji, która jest połączona z domem, w którym mieszkam i który znajduje się na ziemi, którą podarowali mi rodzice w prezencie na 30. urodziny. Wcześniej to miejsce należało do moich dziadków. Kocham je – ono mnie zasila, karmi i bardzo inspiruje.
Jednak opuściłaś je jako mała dziewczynka.
Tak, w wieku 8 lat zostałam wyemigrowana do Niemiec. Tak to nazywam, bo przecież nie miałam na to wpływu. Rodzice podjęli taką decyzję, by – jak twierdzi mój tata – dziecko, czyli ja, miało większe możliwości, żeby mogło uczyć się języków itd. To było w 1990 roku. A więc jeszcze tutaj, w Idzbarku, chodziłam do pierwszej i drugiej klasy. W Niemczech poszłam do trzeciej klasy, potem zdałam maturę i przeprowadziłam się na drugi koniec Niemiec, do Frankfurtu nad Odrą, gdzie ukończyłam studia kulturoznawcze.
Dlaczego wybrałaś taki kierunek studiów?
Ponieważ chciałam być jak najbliżej Polski, ale nie chciałam w niej studiować. Od moich przyjaciół i ówczesnego chłopaka, który teraz jest moim mężem, wiedziałam, jak wyglądała edukacja w naszym kraju. Mówimy o latach 90., początku dwutysięcznych. System nauczania był dość autorytarny. Wiedziałam, że wychowana w Niemczech Zachodnich, w szkole wolnościowej, w której uczono nas krytycznego myślenia, nie dam się podporządkować patriarchalnym strukturom na uniwersytecie. Węszyłam tam dla siebie kłopoty (śmiech). I tak się złożyło, że na Uniwersytecie Europejskim Viadrina był kierunek kulturoznawstwo, a ja chciałam uczyć się o Polsce i jej historii. Wcześniej niewiele uczyłam się o mojej ojczyźnie, nie czytałam polskich lektur i chciałam to nadrobić, ponieważ wiedziałam, że wrócę do Polski, bo było to moim marzeniem.
Jesteś humanistką. To jest określenie, które według mnie bardzo do ciebie pasuje. Ujmuje mnie to, jak często i chętnie odnosisz się do przeczytanych przez siebie książek. Na spotkaniu z okazji Dnia Kobiet w Folwarku Karczemka, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, miałaś ze sobą wiele lektur, którymi posługiwałaś się podczas swojej prelekcji. W książce Wolno(ść). O dobrym życiu szytym na własną miarę po każdym rozdziale znajdują się książkowe polecenia. Czym są dla ciebie książki?
Książki są dla mnie mikroświatami. Każda książka umożliwia dostęp do energii osoby, która ją napisała, a co za tym idzie, ja potrafię porzucić daną książkę, jeśli ta energia mi nie odpowiada lub jeśli niezbyt dobrze odnajduję się w tym mikroświecie. Rzeczywiście czytam bardzo dużo książek i posiadam ich bardzo dużo. Książki są dla mnie również drzwiami do kręgów osób, do których nie mam albo nie miałam dostępu w świecie realnym, a do których aspirowałam. Pochodzę z rodziny rolniczej, wychowałam się na wsi, w gospodarstwie rolnym. Moja mama pochodzi z miasta, a mój tata ze wsi, ale oboje rodzice bardzo dużo czytali i zaszczepili we mnie ten nawyk. Już jako czterolatka umiałam czytać i pisać.

Często doświadczam w swoim życiu poczucia odosobnienia. W grupach, do których trafiałam czułam się kimś spoza. Albo nie znałam jeszcze niemieckiego, albo już znałam, ale wychowałam się w PRL-u, na wsi, więc nie znałam języka kulturowego tamtejszej grupy, albo miałam inne zainteresowania, inaczej chciałam spędzać czas. Książki pozwalały mi uczyć się i doświadczać innych światów. Był także taki moment w moim życiu, na fali którego powstała zresztą Fundacja Sztuka Wolności, że przewartościowałam sobie wiele spraw, między innymi to, z kim chcę spędzać czas, a z kim nie chcę. W tym czasie było wokół mnie bardzo mało ludzi, czułam się samotna, więc książki zastępowały mi grupę przyjaciół, a właściwie – powiedziałabym – przyjaciółek. Podobnie było wtedy, kiedy byłam nastolatką. Moja grupa rówieśnicza miała całkowicie inne zainteresowania i ja wybrałam, że nie chcę być jej częścią. Książki pokazały mi, że istnieje inny świat poza tym.
Książka Wolno(ść). O dobrym życiu szytym na własną miarę

Jak narodził się pomysł na tę książkę?
Tak naprawdę wszystko zaczęło się od Agnieszki [Kacprzyk, współautorki książki – przyp. M.W.], ale jeszcze wcześniej zaczęło się od mojego oburzenia, które miało miejsce w październiku 2021 roku, jeszcze podczas pandemii. Przez Polskę przetoczyły się potężne protesty kobiet, a ja prenumerowałam “Vogue Polska” i przyszedł do mnie kolejny numer, na którego okładce znajdowała się naga Ania Rubik w szpilkach, trzymająca zapaloną czerwoną racę. Race kojarzymy w Polsce z kibicami i generowaną przez nich przemocą, jakimś takim patriarchalnym światem. Ponadto znajdowała się ona w pozie – jak sama przyznała – zaczerpniętej z fotografii Helmuta Newtona, którego zdjęcia bardzo często odzwierciedlały jego fantazje seksualne. Kiedy zobaczyłam taką fotografię na okładce “Vogue’a” w czasie, w którym kobiety walczyły o swoje prawa i były bite na ulicach przez policję, to pomyślałam sobie, że ktoś czegoś mocno nie zrozumiał, a przede wszystkim nie zrozumiał tego redaktor naczelny pisma. To mnie tak zdenerwowało i podniosło ciśnienie, że napisałam do redakcji oficjalny list jako prezeska Fundacji Sztuka Wolności i opublikowałam go w swoich mediach społecznościowych. W wiadomości prywatnej odezwała się do mnie osoba ze ścisłego otoczenia “Vogue’a”, która brała udział w dyskusji nad tą okładką. Bardzo mi dziękowała za ten głos i przyznała, że sama była temu przeciwna, a nawet powiedziała, że były bardzo silne reakcje ze Stanów Zjednoczonych, czyli ze strony właścicieli “Vogue’a”. Później Aga Kacprzyk powiedziała, że mam tak dużo do powiedzenia jako kulturoznawczyni, że zaproponowała mi nagrywanie rozmów w formie video i publikowania ich w serwisie YouTube. Te rozmowy spotkały się z bardzo dużym odzewem i to nie tylko kobiet, ale także – ku mojemu zdziwieniu – mężczyzn, że uznałam, iż warto to uchwycić i opublikować w formie książki.
Zachowana została mówiona forma języka, więc można powiedzieć, że książka jest transkrypcją waszych rozmów. Kto wpadł na taki pomysł i czy nie bałaś się reakcji purystów językowych?
Zaproponowała to i była tego silną adwokatką redaktorka tej książki, dr Katarzyna Taczyńska. Dla niej było to istotną wartością, żeby zachować formę, w jakiej powstały te rozmowy. Z kolei Agnieszka Kacprzyk nie jest fanką tego rozwiązania (śmiech). Przyjęłam propozycję Katarzyny z zaciekawieniem i zdecydowałam się na nią. Uważam, że dzięki temu zabiegowi osoba, która czyta tę książkę, ma możliwość poczuć się uczestnikiem bądź uczestniczką naszego małego kręgu. Czytanie rozmowy zredagowanej byłoby po prostu czytaniem zwykłego wywiadu, tak jak w prasie, a ja chciałam zaoferować doświadczenie uczestnictwa w naszym spotkaniu. I jest jeszcze drugi aspekt. Wywodzę się z rolniczej grupy społecznej, która nie czyta, bo po prostu nie ma na to czasu, więc chciałam zaoferować im coś, co będzie egalitarne, a nie elitarne. Treści, które przekazujemy są wielokrotnie bardzo złożone, poparte głębokimi przemyśleniami, lekturą książek, często naukowych i trudnych, więc zależało mi na tym, aby treści ważne dla społeczeństwa obywatelskiego, demokracji przekazać w zrozumiały sposób.
W tytule książki znajduje się słowo “wolność” – z jednej strony tak bardzo proste i fundamentalne, a z drugiej tak potężne, monumentalne wręcz. Czym dla ciebie jest wolność?
Często mówię, że wolność jest odpowiedzialnością za siebie i innych, ciągłym szukaniem równowagi pomiędzy mną a innymi, granic, miejsc, gdzie są splatamy i takich, gdzie nie chcemy się splatać. Jest to odpowiedzialność przede wszystkim za siebie. Ja staram się tak żyć, aby nie mieć do nikogo o nic pretensji, być odpowiedzialną za swoje myśli i czyny, za swoje zaniechania. Ponadto jako ludzie jesteśmy odpowiedzialni za dzieci i za zwierzęta, jeśli je mamy, za osoby nam bliskie, ale także w jakimś sensie za wszystkich. Na przykład ja jestem również współodpowiedzialna za życie mojego sąsiada, bo jeśli będę tutaj urządzała głośne imprezy z muzyką techno, to być może jego jakość życia spadnie albo spłoszą się jego konie. Jesteśmy częścią natury i częścią społeczeństwa. Człowiek jest chyba najbardziej kruchą istotą na tym świecie, bo przecież przez pierwszych kilka lat życia nie jest w stanie przeżyć bez osoby silniejszej fizycznie i bardziej dojrzałej emocjonalnie.
Fundacja Sztuka Wolności
Czym zajmuje się założona przez ciebie Fundacja Sztuka Wolności?
Głównym celem fundacji jest eksplorowanie wolności, mówienie o tym, że każda jednostka jest wolna i co to oznacza. Interesuje mnie głównie ta odpowiedzialność, o której przed chwilą rozmawiałyśmy. Nazwa Fundacji wskazuje na to, że przeżycie życia w wolności wcale nie jest takie proste. Wiele osób od niej ucieka, świadomie się uchyla. Erich Fromm napisał słynną książkę Ucieczka od wolności. W Polsce przez ostatnie 8-9 lat mieliśmy przykład tego, jak wiele osób chciało uciec od swojej wolności. Mam na myśli quasi-autorytarne rządy PiS. W ogóle na świecie jest teraz taki trend, w dużej mierze spowodowany rosyjskimi trollami i rosyjską agenturą, ale trafia też na podatny grunt, bo inaczej nie byłby taki silny.
I to wykorzystują niektórzy politycy, chociażby z takich partii jak z pewnością znana tobie Alternative für Deutschland, hiszpańska Vox, francuskie Zjednoczenie Narodowe, a w Polsce PiS czy Konfederacja.
Zygmunt Bauman ukuł swego czasu takie pojęcie “płynna nowoczesność”. Wskazywał na trudy życia w dzisiejszych czasach, a trzeba wspomnieć, że zmarł w 2017 roku, a od tego czasu zmieniło się jeszcze więcej. Trudno jest w zachodnim świecie podejmować samodzielne decyzje, bo nie ma już takich nacisków jak kiedyś ze strony Kościoła, rodziny, uczelni, społeczeństwa. Jest dużo większa wolność, więc każdego dnia stykamy się z dużą wolnością wyboru i koniecznością podejmowania decyzji: co czytać, co robić, z kim rozmawiać? Podajmy przykład religii. Jeszcze do niedawna w Polsce było wiadomo, że dziecko zostanie ochrzczone, potem przyjmie komunię świętą, pójdzie do bierzmowania itd., a teraz niejednokrotnie trzeba tę religię wybrać albo się jej wyzbyć. Nierzadko pojawia się więc w ludziach potrzeba zrzucenia odpowiedzialności na kogoś innego, tak jak robią to dzieci, ponieważ do wielu poważnych decyzji potrzebna jest pewna dojrzałość. I masz rację – często zrzucamy tę odpowiedzialność na polityków, którzy wydają się mieć dla nas gotowe rozwiązania.
Podaj proszę jeszcze kilka konkretnych przykładów działań twojej Fundacji?
Bardzo ważne były dla mnie te rozmowy, o których wspominałyśmy i które są za darmo dostępne w serwisie YouTube, ponieważ poruszamy w nich bardzo szerokie spektrum wolności. Dla Fundacji bardzo ważna jest edukacja – chociażby o demokracji, społeczeństwie obywatelskim feminizmie, teorii gender, kwestiach społecznych i politycznych. Ponadto aspekt lokalny i regionalny. Nie zapominam o obszarach wiejskich i to nie tylko Idzbark. Okazuje się, że wiele osób obecnie studiujących nie wie o tym, o czym powiedziałaś na początku, że te tereny należały kiedyś do Niemiec. Edukujemy, ale nie w nudny i trudny sposób – szukamy dróg, które będą inkluzywne i jedną z nich jest sztuka. Podejmujemy między innymi wspólne projekty z artystką Anią Brodą, która gra na cymbałach i śpiewa w różnych językach.
Rozmawiała Marta Wiśniewska
Całą rozmowę z Olgą Żmijewską możecie obejrzeć na moim kanale YouTube Periodista Marta.
Olga Żmijewska – kobieta z obszarów wiejskich na krańcu Unii Europejskiej, kulturoznawczyni, doktorantka na wydziale Kulturoznawstwa Europejskiego Uniwersytetu „Viadrina”, gdzie pracuje nad rozprawą doktorską o Radio Maryja w kontekście społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Pochodzi z małej, mazurskiej wsi Idzbark, skąd jako dziecko wyemigrowała do RFN i dokąd na stałe wróciła po 23 latach życia „w drodze i pomiędzy kulturami”. Dawniej tłumaczka przysięgła języka niemieckiego w Warszawie, dziś fundatorka i prezeska Fundacji Sztuka Wolności w Idzbarku. W 2023 roku celebrowała dwudziestolecie aktywizmu społecznego w Idzbarku i regionie, gdzie działa m.in. na rzecz równouprawnienia płci, wyrównania szans osób zagrożonych marginalizacją oraz łączenia grup społecznych, które w swojej codzienności mają małe szanse na spotkanie czy dialog. Autorka artykułów kulturoznawczych oraz cyklów fotograficznych o Warmii i Mazurach, promotorka odwrotu brain drain, czyli powrotów emigrantek i emigrantów do ich do małych ojczyzn. Inicjatorka i koordynatorka międzynarodowych projektów kulturalnych, zaangażowana m.in. w odbudowę pałacu rodu von Lehndorff w Sztynorcie na Mazurach. W książce Wolno(ść). O dobrym życiu szytym na własną miarę opowiada o tych doświadczeniach poruszając różne aspekty szeroko pojętej wolności i powołując się na bogatą bibliografię kulturoznawczą i psychologiczną.
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł i to, co robię w ramach Periodista Marta, możesz wesprzeć mnie dowolną JEDNORAZOWĄ wpłatą za pośrednictwem Suppi. Przybij piątkę! Z góry dziękuję!