Natalia Rosiak: „Moja książka ma ukazywać kontrasty i różnorodność Włoch”

Od 23 lat podróżuje po Włoszech, jest autorką jednego z najpopularniejszych blogów podróżniczych italia-by-natalia.pl. W 2018 roku, po latach łączenia pracy zawodowej z eksplorowaniem Włoch, porzuciła etat, aby pasja stała się pracą. Ostatnio ukazała się jej pierwsza książka - Italia - kraina kontrastów i różnorodności. Włochy północne. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Natalią Rosiak.

Od 23 lat podróżuje po Włoszech, jest autorką jednego z najpopularniejszych blogów podróżniczych italia-by-natalia.pl. W 2018 roku, po latach łączenia pracy zawodowej z eksplorowaniem Włoch, porzuciła etat, aby pasja stała się pracą. Ostatnio ukazała się jej pierwsza książka – Italia – kraina kontrastów i różnorodności. Włochy północne. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Natalią Rosiak.

Co było dla pani spiritus movens do zajmowania się Włochami?

Moja pasja do Włoch rozpoczęła się od pierwszej podróży na własną rękę, którą odbyłam w 2001 roku. Wcześniej byłam już we Włoszech na wycieczce szkolnej z biurem podróży i zachwycił mnie Rzym, ale mięty do Italii wtedy nie poczułam. Dopiero kolejny wyjazd – na Sycylię – podczas którego zetknęłam się z miejscową ludnością, jej zwyczajami, kuchnią i atrakcjami niedostępnymi dla zorganizowanych wycieczek sprawiły, że zakochałam się na zabój – najpierw w Sycylii, a z czasem w całych Włoszech.

Jest pani autorką popularnego bloga oraz e-booków. Jak cenne było doświadczenie tworzenia tych treści w napisaniu tradycyjnej książki?

Powiedziałabym, że to doświadczenie było bezcenne. Pozwoliło mi nie tylko poznać moich czytelników i dowiedzieć się, co najchętniej czytają, ale też, co najchętniej kupują i czego im w mojej ofercie brakowało. To, że książka papierowa ukazała się akurat teraz jest wynikiem propozycji, jaką otrzymałam od Wydawnictwa Marginesy. Propozycje wydawnicze dostawałam regularnie od 2014 roku, ale żadnej wcześniej nie przyjęłam. Gdy utwierdziłam się już w przekonaniu, że wydawanie książek pod auspicjami wydawnictwa nigdy nie będzie moim udziałem, a self-publishing to jedyna właściwa droga, pojawiła się godna rozważenia propozycja. Tak się złożyło, że od dawna miałam ochotę napisać coś innego i przeznaczonego do czytania dla przyjemności, co z kolei aż prosiło się o formę papierową. No i zdecydowałam się. Tak powstała książka pt. Italia – kraina kontrastów i różnorodności. Włochy północne, mająca autorską formę długiego, ciągłego tekstu, wspartą licznymi cytatami z wybitnych autorów piszących o Włoszech na przestrzeni ostatnich 250 lat. Mam wiele sygnałów, że takie ujęcie tematu bardzo spodobało się moim czytelnikom. Aktualnie pracuję już nad drugą częścią o Włoszech południowych.

Przyznaję, że pani książka urzekła mnie od pierwszych stron. Bardzo spodobała mi się forma – swego rodzaju hybryda gatunkowa, bo łączy pani esej, formy pamiętnikarskie, przewodnikowe, wywiad, może nawet czasami felieton. Czy taka formuła wydawała się pani najbardziej odpowiednia, aby opisać włoskie doświadczenia swoimi oczyma?

Dziękuję za miłe słowa. Ta forma powstała tak naprawdę trochę przez przypadek. Pewnego dnia usiadłam i zaczęłam pracować nad pierwszym rozdziałem dając sobie całkowitą swobodę. Efekt zaskoczył mnie pozytywnie, więc poszłam dalej tą drogą. Pomysł na wplecenie wypowiedzi znajomych mieszkających we Włoszech pojawił się później – po tym, jak jedna z moich koleżanek opowiedziała mi szokującą historię swojego życia w miejscu uznawanym przez turystów za raj na ziemi. Wówczas uznałam, że nawet gdybym spędziła kilka miesięcy w danym regionie, to nie jestem w stanie zdobyć podobnych doświadczeń i poznać miejsca od tej strony, od jakiej znają go ludzie mieszkający od dziesięciu czy dwudziestu lat. Oni widzą wiele spraw inaczej i dlatego uznałam, że ich opowieści będą bardzo cenne. Miałam nosa – to był strzał w dziesiątkę. Natomiast cytaty to była dla mnie rzecz naturalna. Od początków blogowania używam cytatów w moich tekstach, uwielbiam to robić, uwielbiam je wyszukiwać i dobierać. W ogóle kocham czytać książki, to jedna z moich największych pasji.

Najdłuższy rozdział dotyczy Toskanii, ponieważ – jak sama pisze pani w książce – ten region ujął panią najbardziej. Dlaczego? 

Toskania od lat mnie fascynuje, jest też moim ulubionym regionem w części Włoch na północ od Rzymu. Zachwyca mnie tam wszystko – krajobrazy, architektura, kultura, historia, kuchnia i różnorodność, bo Toskania wbrew powszechnemu wyobrażeniu to nie tylko winnice i cyprysowe drogi wijące się pomiędzy wzgórzami. To także wybrzeże, małe wyspy i góry. Poza tym jest w Toskanii coś absolutnie wyjątkowego – niezwykła harmonia pomiędzy przyrodą a tym, co stworzył człowiek.

Książce towarzyszy podtytuł „Włochy północne”, które większości kojarzą się z Lombardią, Trydentem, Mediolanem, Gardą czy Como, a w pani książce jest Rzym czy wspomniana Toskania. Czy zatem uważa pani, że należy rozszerzyć tę umowną granicę Włoch północnych, czy tę „północ” można znaleźć też w Rzymie, a „południe” nad Gardą? 

Istnieją dwa, a nawet trzy podziały Włoch – pierwszy i zarazem najbardziej popularny to podział na część północną i południową. Drugi – geograficzny i dostrzegalny dla bardziej zaawansowanych miłośników Włoch – wyodrębnia jeszcze część środkową, a trzeci dodatkowo wyodrębnia wyspy. O każdej z tych części można by napisać osobną książkę, podobnie jak o każdym regionie czy nawet o każdym mieście, co zresztą wielu autorów z powodzeniem zrobiło. Założeniem mojej książki nie było tak dokładne wgłębianie się w każdą krainę, tylko pokazanie kontrastów pomiędzy nimi i ukazanie czytelnikowi, skąd one się wzięły. Uważam, że ani północy nie znajdziemy w Rzymie, ani tym bardziej południa nad Gardą, ale ujęcie tych dwóch tak różnych miejsc w jednej książce daje wyraźny obraz różnorodności. A jeszcze lepiej byłaby ona widoczna, gdyby w jednej książce zostały ujęte wszystkie regiony. Niestety nie było takiej możliwości. 

Dywagacje na temat północy i południa we Włoszech prowadzą nas do tematu stereotypowego dzielenia na Włochy prawdziwe i nieprawdziwe. Co pani o tym sądzi? 

Jestem absolutną przeciwniczką twierdzenia, że istnieją Włochy prawdziwe i nieprawdziwe. To tylko tani slogan marketingowy, dla mnie wręcz odrażający. Bo co niby miało by być tymi nieprawdziwymi Włochami? Wielu krzyknie, że choćby Wenecja, bo jest bardzo turystyczna. Ja na to odpowiem – jedź w niskim sezonie, zamieszkaj w centrum na tydzień, poznaj historię, porozmawiaj z ludźmi, zjedz choć kilka potraw lokalnej kuchni i zobaczysz wtedy prawdziwą Wenecję, a nie wesołe miasteczko, które dostrzega większość jednodniowych turystów. I tak jest w każdym popularnym miejscu. Słynna sycylijska Taormina w sierpniu jest nie do zniesienia, zresztą tak było już dwadzieścia lat temu. Ale w pogodny listopadowy dzień, gdy na Etnie leży już śnieg, a cytrusy na drzewach właśnie się wybarwiają – wtedy to miejsce jest cudne. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że akurat esencji Sycylii w kurortach nie znajdziemy.

Natalia Rosiak / fot. archiwum prywatne

Myślę, że panuje teraz moda na Włochy – Polacy lubią tam jeździć, chętnie czytają blogi, słuchają o tym kraju i w związku z tym powstaje dużo książek na ten temat. Czy nie ma pani wrażenia, że następuje przesyt i że temat Włoch zostaje przez to spłaszczony?

Na pewno popularność Włoch to nie jest tylko moda. Moda ma to do siebie, że często się zmienia, a fascynacja Włochami nie przemija, wprost przeciwnie. Ludzie, którzy pokochali ten kraj nie mają go dosyć, chcą więcej i więcej. To prawda, że jest wiele publikacji na temat Italii i niestety część ma bardzo niski poziom świadczący o nieznajomości tego kraju. Nie chcę się wypowiadać na temat przewodników książkowych, bo nie jestem na bieżąco, natomiast często recenzuję książki o Włoszech i tutaj absolutnie nie dostrzegam spłaszczenia tematu. Coraz częściej powstają książki o bardzo wąskiej tematyce, na przykład o Florencji czy choćby o makaronie. Można by pomyśleć, że to absurd, a jednak czytając takie pozycje nawet pasjonat i koneser Italii może się dowiedzieć mnóstwa ciekawych rzeczy. Jest tylko jeden warunek – twórca musi mieć własny pomysł od A do Z, a nie kopiować cudzy. Kopiowanie cudzych pomysłów jest słabe, a niekiedy może się skończyć daleko idącymi konsekwencjami.

Sądzi pani, że książka, o której dziś rozmawiamy może przyczynić się do uporządkowania pewnych informacji?

Moja książka w założeniu miała ukazać kontrasty i różnorodność Włoch oraz przede wszystkim wyjaśnić, skąd one się wzięły. Kto odwiedzi choć kilka regionów w różnych częściach Italii, ten sam zauważy, że każdy jest inny, ale już mało kto wie, z czego to wynika. Świadomość naszych rodaków odnośnie historii Włoch jest niewielka i przeważnie ogranicza się do historii Imperium Rzymskiego, a tymczasem Włochy jakie znamy dzisiaj powstały dopiero w 1861 roku i nawet wtedy nie miały jeszcze w pełni znanej nam dziś formy.

W czym pani zdaniem tkwi sedno popularności Włoch w Polsce?

Nie mam pojęcia! Cały czas się nad tym zastanawiam. W Polsce jest wielu fanów Chorwacji, Hiszpanii czy Francji, ale z jakiegoś powodu fanów Włoch jest najwięcej. Być może chodzi właśnie o tak dużą różnorodność kraju? We Włoszech każdy znajdzie coś dla siebie.

Na koniec zapytam jeszcze o uczucia, jakie towarzyszyły pani w momencie odbioru tej książki z drukarni?

Oczywiście cieszy mnie duże zainteresowanie i pozytywny odbiór, ale szczerze mówiąc nie uważam, abym dokonała czegoś niezwykłego. Książka pojawiła się po ponad dziesięciu latach od momentu uruchomienia bloga. Przez ten czas napisałam ogrom tekstów, w pierwszych latach doradzałam i pomagałam w prywatnych wiadomościach tysiącom ludzi, układałam dla nich bezpłatnie lub za symboliczną opłatą programy podróży, regularnie publikowałam w mediach społecznościowych i pokonałam ciężką chorobę, by wrócić do pisania. Przez pierwsze pięć lat dzieliłam to z pracą zawodową w zupełnie innej branży. To wymagało ode mnie codziennej walki ze zmęczeniem, brakiem wolnych wieczorów, weekendów i wakacji. Zdarzało mi się płakać ze zmęczenia. Książkę uważam za kolejny etap rozwoju twórczości, ale to w moim odczuciu coś zupełnie normalnego. Gdy otrzymałam karton z egzemplarzami zachwyciła mnie okładka. Wiedziałam, jak będzie wyglądać, ale mimo to nie mogłam oderwać od niej wzroku. Wszystkie zdjęcia umieszczone na okładce są mojego autorstwa. No i ten wyjątkowy zapach drukarni! Muszę jednak uczciwie przyznać, że po miesiącach ciężkiej pracy nad książką początkowo nie potrafiłam się w pełni nią cieszyć. Na szczęście wtedy nadszedł czas kolejnej podróży do Italii, która na nowo te moje skrzydła rozwinęła. Tak zresztą dzieje się za każdym razem. Może właśnie w tym tkwi sekret fenomenu Włoch?

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Serdecznie zapraszam do odwiedzania bloga p. Natalii, który nazywa się Italia by Natalia – znajduje się TUTAJ.

Wszystkie fotografie pochodzą z archiwum Natalii Rosiak.

Udostępnij

Jeden komentarz

  1. Książka rewelacyjna, świetnie się ją czyta. Byłam w wielu z opisanych miejsc, w niektórych na jeden dzień. Blog daje możliwość nawet wtedy poczuć Włochy, bo wiele razy korzystałam w wolnym czasie ze wskazówek i polecajek. Książka dała mi powrót do tych miejsc, zainteresowała innymi regionami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *