Michał Gołaś: „Było kilka okazji, aby sprawdzić Tadeja Pogačara” [wywiad]

Michał Gołaś jest jednym z najbardziej doświadczonych polskich kolarzy, a obecnie pełni funkcję dyrektora sportowego w drużynie World Tour Bahrain-Victorious. W tym wywiadzie rozmawiamy przede wszystkim o tym, jaki sezon 2024 był dla Polaków, Tadeja Pogačara, a także ekipy, w której pracuje. Zapraszam do czytania!

Michał, w związku z tym, że minęło sporo czasu od naszej ostatniej rozmowy, to na początek zapytam ciebie po prostu co słychać, jak ci się pracuje w drużynie Bahrain-Victorious?

Po tych pierwszych latach bycia dyrektorem sportowym przyzwyczaiłem się do tej pracy. Wypracowałem sobie swój kalendarz obejmujący wyścigi, które lubię i które mnie motywują. W pierwszej części sezonu koncentruję się na brukowanych klasykach i to w sezonie 2025 pozostanie bez zmian. Druga część sezonu jest dla mnie trochę luźniejsza – mam wtedy czas dla rodziny i na inne aktywności jak na przykład prowadzenie mojego lokalnego biznesu [Michał jest właścicielem sklepu i serwisu rowerowego Gołaś Bikes w Toruniu – przyp. M.W.]. Mogę wciąż być w kolarstwie, w World Tourze, ale też zajmować się innymi rzeczami. Poprzednie lata pozwoliły mi odnaleźć życiową równowagę.

Brzmi jak ideał (uśmiech).

Tak się wydaje. Oczywiście, zdarzają się okresy bardziej zajęte i mniej, ale po zakończeniu kariery moim celem było to, aby trzymać się ustalonej liczby dni, którą spędzam poza domem i na szczęście porozumiałem się w tej kwestii z drużyną. W rezultacie jestem częściej w domu, mogę czuć się pełnoprawnym członkiem drużyny Bahrain-Victorious i angażować się w inne projekty.

Znajdujesz czas na jazdę na rowerze? A może raczej powinnam zapytać, czy chce ci się jeszcze jeździć na rowerze?

Skoro mówiliśmy, że to moje obecne życie jest zorganizowane idealnie, to powinienem zrobić teraz gwiazdkę i powiedzieć, że oprócz roweru (śmiech). Spędzam na nim ostatnio mało czasu, bo wciąż potrzebuję kilku godzin jazdy, żeby się zmęczyć, a inne aktywności, jak na przykład bieganie, jest mi łatwiej wpleść w rytm dnia codziennego. Ale tak naprawdę się tłumaczę, bo chyba jednak potrzebowałem kilku lat, żeby odpocząć od roweru. Codzienne treningi z dużą objętością powodują wypalenie, chociaż teraz obserwuję, że wraca mi ochota na rower i w przyszłości będę chciał przejeżdżać więcej kilometrów. Tymczasem mogę się pochwalić, że 24 listopada pobiegnę w półmaratonie w Mediolanie, więc musiałem skupić się na przygotowaniach. [Ten wywiad ukazuje się już po mediolańskim półmaratonie, który Michał ukończył – przyp. M.W.]. Drugą moją sportową pasją jest tenis – grywam dosyć regularnie, choć aspekt techniczny jest dla mnie na razie nie do przejścia (śmiech). To jest też nasza rodzinna pasja, byliśmy wspólnie na kilku turniejach. Taka odskocznia od kolarstwa.

Przejdźmy teraz do zawodowego kolarstwa. Drużyna Bahrain-Victorious zdobyła w sezonie 2024 trzynaście zwycięstw, z czego cztery w wyścigach rangi World Tour. Jaki to był sezon w waszym wykonaniu?

To był na pewno słaby sezon, poniżej naszych oczekiwań. Przed sezonem zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nasza siła rażenia nie jest aż taka wielka, ale z drugiej strony, będąc wewnątrz, wiem, że było sporo czynników, które się na siebie nałożyły. Mieliśmy sporo pecha. Trochę lepiej zaczęło nam się układać od Tour de Pologne, na Renewi Tour Matej Mohorič zajął miejsce w pierwszej dziesiątce, Pello Bilbao w Grand Prix Montrealu uległ tylko Pogačarowi i wydawało się, że ta końcówka będzie nasza, ale potem znowu przytrafiły się jakieś kontuzje i kraksy, które pokrzyżowały nam plany. Ta drużyna ma potencjał, żeby osiągać więcej i sezon 2025 z pewnością musi być lepszy niż 2024.

Jedną z jaśniejszych postaci drużyny Bahrain-Victorious w sezonie 2025 był Antonio Tiberi, który wygrał klasyfikację młodzieżową w Giro d’Italia i do momentu wycofania się z powodu przegrzania organizmu bardzo dobrze jechał również na Vuelcie (był czwarty w klasyfikacji generalnej). Czy możemy go okrzyknąć mianem nadziei Włochów na zwycięstwa w wielkich tourach?

Myślę, że tak. Pokazał w tym sezonie, że jest w stanie walczyć z najlepszymi. Tak, jak powiedziałaś – w naszpikowanej faworytami Vuelcie radził sobie bardzo dobrze. Ma ogromny potencjał i wszystko zależy od niego, w jakim stopniu się zaangażuje i jak udźwignie to wszystko mentalnie, bo oczekiwania rosną – jeśli jest się w czołówce wielkiego touru, to naturalnie w kolejnym sezonie myśli się o podium. Świetnie jeździ w górach i na czas, a to w tym współczesnym, takim siłowym kolarstwie, gdzie trzeba szybko jeździć na płaskim i dysponować dużą mocą, jest bardzo ważne. Jak najbardziej uważam, że w przyszłości może pokusić się nawet o zwycięstwo w wielkim tourze.

Z kolei Matej Mohorič miał słabszy sezon niż poprzedni. Z czego to wynikało?

Na pewno ten sezon nie był dla niego tak dobry jak poprzedni. W klasykach w świetnej formie był Mathieu van der Poel, ale sądzę, że gdyby nie jego kraksa na Ronde van Vlaanderen, to byłby w stanie powalczyć przynajmniej o pierwszą piątkę. Tak samo w Paryż-Roubaix, do którego to wyścigu mocno się przygotowywał. Jedna kraksa gdzieś na zjeździe pokrzyżowała wszystkie plany, a później długo zajęło mu wyleczenie rozciętej ręki, więc to wszystko wpłynęło na ten sezon. Dopiero pod koniec było widać przebłyski starego, dobrego Mateja. Wierzę w to, że w przyszłym roku wróci na swój poziom i jeśli tylko będzie miał trochę więcej szczęścia, to na pewno zaprezentuje styl, w jakim ścigał się w swoich najlepszych latach.

Jak światowy peleton odbiera dominację Tadeja Pogačara i drużyny UAE Team Emirates?

Tadej jest najlepszym kolarzem na świecie i w tym sezonie miał bardzo dużą przewagę nad rywalami. Patrząc z boku na kolarzy widzę, że podcina im skrzydła i mentalnie „podgotowuje” swoich rywali – do tego stopnia, że nawet jeśli ma gorszy dzień, to nikt nie ośmiela się go sprawdzić. Odczuwa się w peletonie to, że kolarze widząc go na starcie, są przygotowani na walkę o drugie miejsce. Jednak dziwi mnie trochę to, że nawet ci zawodnicy ze ścisłej światowej czołówki też opuścili głowę. Uważam, że są takie dni, w których Tadeja da się sprawdzić – na przykład wtedy, kiedy ponosi go fantazja i decyduje się na bardzo ryzykowne ruchy. Gdyby w takich przypadkach z tyłu była jakaś współpraca i pozwolenie na to, żeby – mówiąc brzydko – się wystrzelał, to być może miałby o kilka zwycięstw mniej w tym sezonie.

Mógłbyś podać jakiś konkretny przykład?

Myślę o chociażby o tegorocznych wyścigach w Kanadzie, podczas których wracał do ścigania po przerwie od startu w Tour de France. Wówczas brakowało mu kilka procent do szczytowej formy i można było poszukać sposobu na wygranie z nim. Wtedy nasz Pello Bilbao był w bardzo dobrej formie i zajął drugie miejsce w Grand Prix Montrealu. To był jeden z tych wyścigów, gdzie widziałem realną szansę, aby przyjechać z Pogačarem do finiszu. Peleton z pewnością kilka takich szans stracił. Jednak trzeba pamiętać, że nic nie trwa wiecznie – każda dominacja kiedyś się kończy. Kilka lat temu wydawało się, że „Flandria” i Roubaix są zablokowane przez Van der Poela, ale pojawiają się problemy zdrowotne, presja, problemy osobiste. Oczywiście, nie życzę tego Tadejowi, ale też nie sądzę, że ta dominacja będzie trwała dekadę, bo życie pisze nieco bardziej skomplikowane scenariusze. Czekam na to, co wydarzy się w przyszłym sezonie, czy on będzie w stanie utrzymać ten poziom. Z drugiej strony cały zespół UAE Team Emirates poszedł do przodu, mają pieniądze, żeby kupować najlepszych pomocników i to zmienia całkowicie plan gry. Są też lepiej przygotowani fizycznie i sprzętowo.

Mówisz o tych szansach na pokonanie Tadeja Pogačara, ale z drugiej strony tak wiele razy w tym sezonie widzieliśmy sytuacje, w których jeśli ktoś próbował siadać mu na koło, to trwało to kilka, może kilkanaście albo kilkadziesiąt sekund i taki zawodnik z reguły nie wracał do czołówki, tylko „strzelał” i tracił jeszcze więcej czasu. Gdy ogląda się takie obrazki, trudno mieć nadzieję na pokonanie Pogačara. Nawet Remco Evenepoel przyznał w jednym z wywiadów, że w rywalizacji z nim trzeba skupić się na sobie i próbować przetrwać.

Oczywiście, ale chciałbym, żebyś mnie dobrze zrozumiała: ja uważam, że takich szans było kilka – trzy może pięć. To nie chodzi o to, że każdego dnia można sobie pozwolić na walkę z nim. Ale jeśli jego atak przygotowuje Marc Hirschi, który wygrał kilkanaście wyścigów w sezonie, który jest „topowym” zawodnikiem jeśli chodzi o dynamikę i dodatkowo ma jeszcze kilku pomocników, którzy są na takim poziomie jak liderzy, to wiadomo, że te szanse Pogačara na powodzenie jego akcji są bardzo duże.

Jak twoim zdaniem ta siła UAE Team Emirates wpłynie na inne ekipy i jak ułoży się ta hierarchia w peletonie? Bo drużynie Visma Lease a Bike z pewnością zależy na zwycięstwie w Tour de France z Jonasem Vingegaardem, a i Red Bull BORA-hansgrohe ma duże aspiracje wraz z pozyskaniem Red Bulla jako sponsora.

Na pewno utworzy się taka liga czterech-pięciu superdrużyn z ogromnymi budżetami, z którymi trudno będzie konkurować. Drugi aspekt jest taki, że ci najlepsi kolarze podpisują teraz kontrakty już nie na rok czy dwa, ale to są kontrakty na przyszłość. Trzeba liczyć na to, że skauci zrobią robotę i odnajdą talenty w juniorach, którzy mają potencjał i za kilka lat będą mogli powalczyć z dzisiejszymi gwiazdami. Myślę, że nikt nie śpi, ale trzeba mieć materiał ludzki – że tak to ujmę – bo możesz mieć pieniądze, najlepszych trenerów, ale koniec końców musisz mieć zawodnika, który będzie wygrywał te najważniejsze wyścigi. Nie jest też łatwo tych kolarzy utrzymać, bo spora grupa to są młodzi zawodnicy, którzy mają duże ambicje. Widzę też taką możliwość, że część z nich pomimo obowiązujących kontraktów będzie chciało zmieniać drużyny, żeby mieć szansę na walkę w wyścigach na własne konto.

W imieniu polskich kibiców, ale też siebie samej muszę zapytać ciebie o Polaków na poziomie World Tour. W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się, że zwycięstwa w największych wyścigach na świecie dają nam jednak dość regularnie Michał Kwiatkowski czy Rafał Majka, a tymczasem w ubiegłym sezonie nie cieszyliśmy się żadnym zwycięstwem Polaka na wysokim poziomie. Powinniśmy się twoim zdaniem martwić?

Michał Kwiatkowski czy Rafał Majka to są zawodnicy, z którymi ja się ścigałem i są już w kategorii 30+, więc trudno wymagać od nich wielkiego rozwoju. Rafał zaprezentował w tym sezonie świetny, równy poziom i czapka z głowy przed nim, że w tej światowej czołówce utrzymuje się już kilkanaście lat. Ale my realnie potrzebujemy dobrych zawodników w kategorii juniorskiej, bo to tam powinniśmy upatrywać naszych nadziei. W przeciwnym razie za chwilę może się okazać, że nie będziemy mieli kogo oglądać w tych największych wyścigach.

Zdaję sobie sprawę z tego, że „Kwiato” czy „Zgred” są już pokoleniem kolarzy, które zbliża się do zakończenia kariery, ale pytam ciebie o stan polskiego zawodowego kolarstwa, bo rozumiem polskiego kibica, który po ubiegłym sezonie ma prawo czuć się zawiedziony. Zresztą weźmy np. Rogliča, który jest rok starszy od Michała, a właśnie wygrał swoją czwartą Vueltę w karierze.

Jasne, że z punktu widzenia polskiego kibica sezon 2024 może być rozczarowujący. Upatrywałbym szansy w naszych juniorach, bo mamy fajne pokolenie, które za chwilę wejdzie do World Touru i może uda się połączyć te dwie generacje kolarzy, zwłaszcza że młodzi zawodnicy są bardziej agresywni, chcą się pokazać i to może podobać się kibicom. Nie chciałbym podchodzić do tego negatywnie, bo jest kilku naprawdę dobrych chłopaków, a także dziewczyn, którzy przynoszą nam wiele radości. No wygraliśmy przecież Tour de France! Zatem jeśli polski kibic kolarstwa jest zawiedziony mężczyznami, to może znaleźć radość w kobiecym kolarstwie.

Gdzie w przyszłym sezonie będzie plasowała się drużyna Bahrain-Victorious w tym rankingu ekip z „kolarskiej ligi mistrzów”?

W pierwszej piątce na pewno nie będziemy – trzeba być realistą. Osobiście byłbym zadowolony ze środka stawki, ale chciałbym, żeby ten środek stawki miał jakąś wartość dodaną, na przykład w postaci wygranego monumentu, etapu na wielkim tourze czy miejsc w pierwszej dziesiątce belgijskich klasyków. To sprawiłoby, że ten nasz sezon byłby pozytywny. Jeśli chodzi o punkty UCI, to możemy być w środku stawki, ale w kolarstwie wciąż chodzi o to, aby wygrywać wyścigi. Musimy skupić się na budowaniu flow, pozytywnej atmosfery, a to da się zrobić przede wszystkim dobrymi wynikami.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł oraz to, co robię w ramach Periodista Marta, to może wpłacić mi dowolną, JEDNORAZOWĄ kwotę za pośrednictwem Suppi. Wystarczy, że zeskanujesz QR kod poniżej.

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *