W niedzielę 18 sierpnia został dopisany przepiękny rozdział historii polskiego i światowego kolarstwa. Polska kolarka została triumfatorką najważniejszego i najbardziej prestiżowego wyścigu kolarskiego dla kobiet – Tour de France Femmes.
Kasia solidna firma
Po tym, jak Kasia Niewiadoma przekroczyła linię mety ostatniego etapu tegorocznej edycji Tour de France Femmes, komentator brytyjskiego Eurosportu Marty McDonald powiedział, że Polka jest jedną z najważniejszych i najbardziej fascynujących zawodniczek ostatniej dekady. Trudno z tym polemizować. Od czasu, kiedy rozpoczęła przygodę z profesjonalnym kolarstwem w barwach drużyny Rabobank-Liv Giant Woman Cycling wygrywa, plasuje się w czołówkach wyścigów, stacza wspaniałe pojedynki z rywalkami, a jeśli poziom jej kolarstwa zdarza się być niższy, to tylko z powodów bezpośrednio niezależnych od niej, jak kraksy czy choroby.
Od niedzieli na szczycie listy jej kolarskich osiągnięć widnieje Tour de France, ale poza tym są to jeszcze między innymi: złoty medal w mistrzostwach świata w kolarstwie gravelowym (2023), brązowy medal mistrzostw świata ze startu wspólnego w Belgii (2021), zwycięstwa w prestiżowych wyścigach jednodniowych rozgrywanych w Ardenach: Amstel Gold Race (2019) i Walońska Strzała (2024), triumfy w klasyfikacji generalnej wyścigów Ceratizit Festival Elsy Jacobs (2016) oraz OVO Energy Women’s Tour (2017) czy tytuł mistrzyni Polski ze startu wspólnego (2016) zdobyty w Świdnicy. Poza tym jest to niezliczona liczba miejsc na podium, które z jednej strony pozostawiają pewien niedosyt, ale z drugiej świadczą o tym, że Kasia jest po prostu znakomitą zawodniczką, która charakteryzuje się regularnością. Dobrym na to przykładem jest jej słodko-gorzka relacja z wyścigiem Strade Bianche. Jego charakterystyka świetnie pasuje jej umiejętnościom, ale pomimo trzech drugich miejsc i dziesięciu startów nigdy nie udało jej się wygrać.
Oprócz tego, że Kasia Niewiadoma zdobyła w dotychczasowej karierze wiele sukcesów i posiada niewątpliwą kolarską jakość, a także – co udowodniła w gravelowych mistrzostwach świata – wszechstronność, jest ciekawą i lubianą osobowością. Kolarski świat ujmuje ponadprzeciętną (jak na polskich sportowców) znajomością języka angielskiego. Słuchanie jej wypowiedzi dla realizatorów transmisji po wyścigach to czysta przyjemność, a ponadto jest dzięki temu często zapraszana do dłuższych, pogłębionych wywiadów dla anglojęzycznych mediów. W rezultacie Kasia stała się wspaniałą ambasadorką kobiecego kolarstwa i całe szczęście, że przypadło to na czas jego rozkwitu. Ponadto 29-latka (choć za chwilę, bo 29 września będzie obchodziła 30. urodziny) ma otwartą, sympatyczną i prostolinijną osobowość. Jest dobrą i cenioną liderką oraz koleżanką – zarówno z drużyny, jak i z peletonu. Oprócz kolarskich treningów dba o swój rozwój intelektualny i mentalny oraz dietę, co czyni ją nie tylko znakomitą kolarką, ale także ciekawym i inspirującym człowiekiem.
Odwrócić zły los
Do tegorocznej edycji Tour de France Femmes przystąpiła zaledwie kilka dni po rozczarowującym dla siebie występie w wyścigu olimpijskim. Z powodu kraksy, która wydarzyła się na trasie, peleton podzielił się i Niewiadoma straciła szansę na walkę o medale. Później, udzielając wywiadu mediom mówiła ze łzami w oczach: – Ciężko pogodzić się z tym, że cały czas gdzieś brakuje po prostu szczęścia. Fakt, że znowu musimy pogodzić się z tym, że miałyśmy pecha, jest po prostu dobijający i wcale nie jest motywujący, ponieważ trochę to jest nie fair. W Paryżu szczęścia zabrakło i w tamtym momencie było to jak koniec świata, natomiast los zaplanował rekompensatę na piąty etap Tour de France. W dużej kraksie, kilka kilometrów przed metą, ucierpiała ówczesna liderka wyścigu i jednocześnie obrończyni tytułu Demi Vollering. Na szczęście obrażenia nie były poważne, ale straciła cenny czas i musiała oddać prowadzenie w wyścigu na rzecz Niewiadomej. Od tamtej pory na drodze Kasi do wielkiego sukcesu stały jeszcze trzy niezwykle wymagające etapy. Losy i dynamika wyścigu sprawiły, że ostatecznie wygrała klasyfikację generalną z przewagą zaledwie 4 sekund, czyli najmniejszą w historii Tour de France, męskich i kobiecych edycji.
Te cztery sekundy wydają się teraz magiczne. Jestem bardzo szczęśliwa. Przez całą moją karierę było tak wiele przypadków, w których nie zwyciężyłam z jakiegoś powodu. Ten wyścig był dla mnie i dla mojej drużyny idealny. Wszystko toczyło się dla nas pomyślnie. Byłyśmy skoncentrowane na naszym celu. Aby wygrywać wielkie wyścigi, musisz mieć wszystko po swojej stronie. W kolarstwie potrzebujesz dobrych nóg, ale także szczęścia, bycia w odpowiednim miejscu i we właściwym czasie. Z pomocą mojej drużyny, rodziny i przyjaciół próbowałam pozostać cierpliwa i miałam nadzieję, że rzeczy w końcu zaczną się układać po mojej myśli – mówiła Kasia Niewiadoma w wywiadzie dla oficjalnej transmisji wyścigu.
Obrona prowadzenia w klasyfikacji generalnej odbyła się na legendarnym dla kolarstwa podjeździe Alpe d’Huez. Kobiecy peleton Tour de France finiszował tam po raz pierwszy. To góra, która nie przebacza w żadnym momencie – ma prawie 14 kilometrów długości i średnie nachylenie 8,1%. Jeśli ma się kryzys, trudno go ukryć, a co dopiero bronić przed kąśliwym atakiem Demi Vollering, która próbowała odzyskać maillot jaune i wygrać cały wyścig. Kasia znalazła się w niezwykle trudnej sytuacji, zwłaszcza że – jak sama przyznała po wyścigu – na przedostatnim tego dnia podjeździe Col du Glandon straciła moc w nogach, a na domiar złego zaatakowała tam Vollering. Na szczęście na zjeździe zjadła, uzupełniła płyny i maksymalnie zmotywowana rozpoczęła konfrontację z legendą francuskich Alp.
Kasia Niewiadoma zostawiła na Alpe d’Huez kawałek swojego ciała i duszy. Pojechała w sposób, który już teraz zapisał się w historii kolarstwa. Po raz wtóry w swojej karierze pokazała, co oznacza postawa „nigdy się nie poddawaj”. Te cztery sekundy wywalczyła każdym obrotem pedałami, ruchem ciała, który pomagał jej pchnąć rower do przodu, każdym wstaniem z siodełka i nieczęsto spotykanym złapaniem kierownicy w dolnym chwycie na stromym podjeździe. Linię mety przekroczyła ze spuszczoną ze zmęczenia głową, nie wiedząc, czy się udało. Padła na asfalt i po chwili dowiedziała się, że wygrała Tour de France Femmes. W tym momencie płakała z nią cała Polska, kolarski i sportowy świat.
Coś więcej niż tylko wynik
Kobiece kolarstwo znajduje się w rozkwicie. Wciąż są kwestie, które wymagają naprawy lub poprawy, ale trzeba przyznać, że tegoroczna edycja Tour de France Femmes uosobiła przemianę, jaka zachodzi w tej dyscyplinie. Poziom rywalizacji sukcesywnie rośnie, wyścigi są coraz ciekawsze, zarządzanie w kobiecych drużynach coraz lepsze, całe otoczenie coraz bardziej sprofesjonalizowane. Z zadowoleniem obserwowałam również postęp, jaki zrobiono w medialnych przekazach – w zagranicznych mediach nie odbiegał on od sposobu, w jaki relacjonowano Tour de France mężczyzn. Wspaniale, że zwyciężczynią tej przełomowej – nie mam co do tego wątpliwości – edycji Tour de France Femmes została Kasia Niewiadoma. Najbardziej natychmiastowe tego efekty zaobserwujemy z pewnością w postaci wzrostu zainteresowania kolarstwem wśród kobiet – zarówno w Polsce, jak i na świecie. Zresztą nadzieję na to wyraziła podczas konferencji prasowej po wyścigu Kasia: – Miejmy nadzieję, że to Tour de France zachęci więcej kobiet, aby wskoczyły na rowery. A tym, którzy nie śledzili wcześniejszych poczynań Kasi pozostaje mi tylko powiedzieć: „Macie czego żałować!”.
Marta Wiśniewska
Z okazji Dnia Kobiet 2024 poruszyłam na moim kanale YouTube temat kobiet na rowerach. Zapraszam do wysłuchania tej dyskusji.