La Vuelta 2023: Dni do zapomnienia

Miał być otwierający wyścig etap jazdy drużynowej na czas rozgrywany przy złotym świetle zachodzącego słońca, a później wspaniałe ściganie z dynamiczną i nieprzewidywalną końcówką na słynnym wzgórzu Katalonii Montjuïc. Zamiast tego wszystkiego była kupa nerwów i kraks, o której każdy chce już zapomnieć.

Miał być otwierający wyścig etap jazdy drużynowej na czas rozgrywany przy złotym świetle zachodzącego słońca, a później wspaniałe ściganie z dynamiczną i nieprzewidywalną końcówką na słynnym wzgórzu Katalonii Montjuïc. Zamiast tego wszystkiego była kupa nerwów i kraks, o której każdy chce już zapomnieć.

Nie tak to miało wyglądać

Jak donoszą dziennikarze z Barcelony, w mieście od kilku dobrych tygodni nie spadła kropla deszczu. Pogoda zdecydowała, aby pierwsze opady mające uratować wyschnięte barcelońskie parki pojawiły się dokładnie wtedy, kiedy rozpoczynała się tegoroczna edycja wyścigu Vuelta a España. Jest jasne, że drużynowa „czasówka” poprowadzona po mieście oznacza kłopoty albo dużo kłopotów. Sytuację pogorszył właśnie fakt, że nie padało tak długo, bo wówczas mokra szosa staje się jeszcze bardziej śliska. Słońce miało zajść w Barcelonie o godz. 20:35, ale z powodu mocno zachmurzonego nieba ściemniać zaczęło się już przed 20:00. Oznaczało to, że ostatnie drużyny, czyli UAE Team Emirates, Soudal-Quick Step i Movistar, wystartowały de facto o zmroku.

Jak to zwykle w takich wyjątkowych i obiektywnie niebezpiecznych sytuacjach bywa, jedni narzekali mniej, inni więcej. Najbardziej słyszanym głosem niezadowolenia był ten autorstwa obrońcy tytułu Remco Evenepoela, który zaraz po przekroczeniu linii mety powiedział przy obecności kamer, że „G… było widać”. Później, gdy adrenalina nieco opadła, porównał ściganie w tej „czasówce” do jazdy po autostradzie z prędkością 200 km/h bez świateł. Z kolei bardziej wyważony i lakoniczny Imanol Erviti z Movistaru mówił dziennikarzom: „Tak, było niebezpiecznie”. Nie brakowało kraks – chociażby w drużynie Jayco-AlUla czy INEOS Greandiers, która straciła kluczowego dla Gerainta Thomasa pomocnika Laurensa De Plusa. Javier Guillén, dyrektor wyścigu, zapewniał media, że organizatorzy są tymi, którym najbardziej zależy, aby wszystko poszło dobrze. Argumentował na swoją i swoich współpracowników korzyść, że nie mają oni przycisku, który służyłby do wyłączenia deszczu. Na domiar złego Thomas De Gendt, kolarz Lotto-Dstny, poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że po etapie kolarze musieli pokonać 6 kilometrów do autobusów w otwartym ruchu i ciemnościach.

Zwycięzcy pierwszego etapu – drużyna Team dsm-firmenich na podium w ogarniętej zmrokiem Barcelonie / fot. La Vuelta

Jeśli idzie o stronę czysto sportową, to na lepszych jeszcze wtedy warunkach atmosferycznych skorzystała drużyna Team dsm-firmenich, która ostatecznie o niecałą sekundę była szybsza od Movistaru, a pierwszą maillot rojo założył Lorenzo Milesi, młody Włoch, który w Glasgow został mistrzem świata w jeździe indywidualnej na czas do lat 23, a zatem przeżywa znakomity czas. Niestety później stał się ofiarą kolejnego deszczowego dnia i miał kraksę na dojeździe do Barcelony, ale o tym za chwilę. Dla hiszpańskich mediów i kibiców najważniejszą informacją był fakt, że Movistar popisał się świetnym występem, sytuując tym samym na znakomitej pozycji do walki w klasyfikacji generalnej Enrica Masa. Podopieczni Euesebio Unzué przejechali trasę bez szwanku, co stanowiło zastrzyk wysokiego morale już na początku rywalizacji.

Deszcz, kraksy i pinezki

Niestety, już w niedzielny poranek było wiadomo, że drugi etap będzie kolejnym nerwowym i przede wszystkim niebezpiecznym dniem. Lało i prognozy pogody przewidywały deszcz do końca etapu, więc organizatorzy podjęli decyzję o tym, aby na szczycie Montjuïc przestać liczyć czas w klasyfikacji generalnej – tak, aby uniknąć walki na szybkim i niebezpiecznym zjeździe do mety. To było niewystarczające dla wielu zawodników, a więc wnieśli o neutralizację wcześniej. Rano autokar Movistaru odwiedził Jonas Vingegaard, który przekonywał Masa do tego, aby zainterweniować u szefostwa wyścigu. Ostatecznie połowiczna neutralizacja nastąpiła 9 kilometrów przed metą – połowiczna, bo do wzięcia wciąż było zwycięstwo etapowe oraz bonusowe sekundy na Castell de Montjuïc. Po etapowy łup w chaosie sięgnął Andreas Krön z Lotto-Dstny, a nowym liderem klasyfikacji generalnej został kolejny Włoch – tym razem Andrea Piccolo z EF Education-Easy Post. Krön zadedykował zwycięstwo Tijlowi De Deckerowi, który zmarł w miniony piątek w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku na treningu z udziałem samochodu.

Andreas Krön na mecie drugiego etapu Vuelta a España / fot. La Vuelta

To był etap pod znakiem deszczu, upadków (dziennik „AS” pisze o około siedemdziesięciu kraksach w peletonie) i przebitych gum spowodowanych intencjonalnym rozrzuceniem pinezek. Ten incydent powtórzył się po tym, jak zrobiono to podczas pierwszych etapów tegorocznego wyścigu Tour de France, które odbywały się w Kraju Basków. Agencja informacyjna EFE poinformowała o zatrzymaniu czterech osób podejrzanych o bojkot wyścigu. Miały one również przygotowywać podobną akcję na poniedziałkowy trzeci etap, który zakończy się w Andorze. Problemy techniczne spowodowane tymi działaniami mieli między innymi Jonas Vingegaard, Juan Ayuso, Geraint Thomas i Remco Evenepoel.

Minęły dopiero dwa dni wyścigu, a już miało miejsce tak wiele negatywnych zdarzeń? Niestety tak… Właśnie dlatego są to dni do zapomnienia – zarówno dla kolarzy, jak i organizatorów. Wydaje się, że miło będą je wspominać tylko zwycięzcy etapowi i poszczególnych klasyfikacji, ale chyba i tak woleliby, aby te sukcesy zostały osiągnięte w nieco bardziej sprzyjających okolicznościach. I nawet nie można pocieszyć się pięknymi widokami, bo przez deszcz, mgłę, a w sobotę wspomnianą ciemność, realizator transmisji telewizyjnej nie był w stanie pokazać piękna okolicy. W poniedziałek kolarze zmierzą się z pierwszym górskim etapem w tej Vuelcie – finisz zaplanowano na podjeździe Arinsal. Prognozy pogody wieszczą opady deszczu i zaledwie kilka stopni powyżej zera. Miejmy nadzieję, że pogoda szybko się poprawi i pozwoli kolarzom grać pierwsze skrzypce.

Zapraszam również na mój kanał YouTube, gdzie publikuję materiały video dotyczące tegorocznej edycji hiszpańskiej Vuelty. Tymczasem dostępny jest już drugi z nich – o faworytach do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej.

A garść codziennych informacji na temat Vuelty, w tym przeglądy prasy i moje refleksje, znajdziesz w relacjach na moim profilu na Instagramie: @periodista.marta1992.

Inne publikacje o Vuelcie 2023:

Wywiad z Xabierem Murielem – dyrektorem sportowym, trenerem i biomechanikiem Movistaru –> https://www.periodistamarta.pl/la-vuelta-2023-wywiad-z-xabierem-murielem-biomechanikiem-i-trenerem-w-druzynie-movistar/

Zapowiedź wyścigu Vuelta a España 2023 –> https://www.periodistamarta.pl/vive-la-vuelta-zapowiedz-vuelta-a-espana-2023/

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *