Justyna Zyśk: „Startując w ultramaratonach rowerowych chcę pokonywać własne bariery”

Najbardziej znana z konta na Instagramie cykli.ju.sta. Pomimo że potrafi przejechać 600 kilometrów w nieco ponad dobę, to nie chce nazywać siebie nawet kolarką amatorką. Zapraszam do przeczytania rozmowy z Justyną Zyśk, która opowiada o pasji, przełamywaniu własnych barier i motywacji.

Najbardziej znana z konta na Instagramie cykli.ju.sta. Pomimo że potrafi przejechać 600 kilometrów w nieco ponad dobę, to nie chce nazywać siebie nawet kolarką amatorką. Zapraszam do przeczytania rozmowy z Justyną Zyśk, która opowiada o pasji, przełamywaniu własnych barier i motywacji.

Jak doszło do tego, że dzisiaj jesteś w stanie przejechać na rowerze „na raz” nawet 600 kilometrów?

Na pewno nie wyglądało to tak, że pewnego dnia wstałam rano i stwierdziłam, że zrobię dzisiaj swoje pierwsze 100 kilometrów. To musi być proces. Przyznam szczerze, że najpierw więcej biegałam niż jeździłam na rowerze. Dopiero w momencie, gdy w salonie rowerowym kupiłam sobie „maszynę” z prawdziwego zdarzenia, to punkt ciężkości zaczął powoli przenosić się na rower. W rezultacie nie zdążyłam się zorientować, jak moje buty do biegania zaczęły porastać kurzem, a rower zawładnął mną całkowicie. Moje pierwsze wycieczki prowadziły trasami wokół Olsztyna, gdzie mieszkam. Myślę, że do większych dystansów musiałam dojrzeć – słuchać swojego organizmu, dowiedzieć się, jak reaguje na większy wysiłek fizyczny itd. Aby dojść do pokonywania tak dużych dystansów potrzeba czasu i chęci.

Rozumiem, że te 600 kilometrów to jest jak dotychczas twój życiowy rekord?

Tak, dokładnie to jest 616 kilometrów i pokonałam ten dystans w tym roku [w 2022 roku – przyp. M.W.]. Jechałam non stop, bez snu, z dużą ilością jedzenia i kawy (śmiech).

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Justyna 🇵🇱 (@cykli.ju.sta)

Jak myślisz, na ile to jest kwestia wypracowania wytrzymałości fizycznej (a także mentalnej), a na ile są to wrodzone umiejętności? Zauważyłaś u siebie wcześniej, że masz dobrą wydolność, że dobrze znosisz duży wysiłek?

To jest bardzo ciekawe pytanie. W sumie to dopiero w momencie, kiedy je zadałaś zaczęłam się nad tym bardziej zastanawiać. Myślę, że jakieś predyspozycje mam, chociaż nie zauważyłam ich u siebie wcześniej. Pewnie dobrą bazą pod rower było bieganie, bo jednak ten biegowy epizod istniał w moim życiu przez około 2-3 lata. To były dystanse 8-10 kilometrów w tempie wytrzymałościowym – nie sprinterskim. Zauważyłam, że wolę równe, mocne tempo, ale niezbyt szybkie – nie jestem sprinterką. Wracając do predyspozycji, to myślę, że nawet jeśli się je ma, to nimi samymi nie będzie biło się rekordów. Potrzeba jeszcze chęci i systematyczności.

Jeździsz dużo, ale nie jesteś zainteresowana rywalizacją, ściganiem się z innymi. Rowerowe maratony długodystansowe, których próbowałaś są raczej wyścigiem z samym sobą, prawda?

Tak, słusznie zauważyłaś. Startując w ultramaratonach nastawiam się na sprawdzenie samej siebie, pokonanie pewnych barier i – tak jak powiedziałaś – walkę z samą sobą. Chociażby w tym 600-kilometrowym maratonie nie liczyłam na jakąkolwiek lokatę – chciałam po prostu przeżyć taką przygodę, przejechać ustaloną trasę i na mecie dostać medal za udział. W tego typu imprezach najważniejsza jest droga – ona jest celem.

Jak znaleźć motywację do regularnej jazdy na rowerze od kilkudziesięciu do kilkuset kilometrów dziennie, pomimo pracy zawodowej i życia prywatnego?

Z pewnością pogodzenie prozy życia z pasją do roweru jest wielką sztuką, zwłaszcza, jeśli chce się jeździć coraz więcej. Nie zawsze jest się w pełni sił, żeby po pracy ruszyć jeszcze na rower. W moim przypadku to zaangażowanie w rower znajduje się na tak wysokim poziomie, że jestem w stanie po kilkunastogodzinnym maratonie w pracy zmobilizować się i kolejnego dnia ruszyć na rower. Wolę spędzić czas w taki sposób niż siedzieć w domu. Preferuję aktywny wypoczynek. Mam w sobie coś takiego, że nie potrafię usiedzieć w miejscu. W trakcie jednego dnia w pracy robię około 10 tys. kroków i w czasie wolnym również znajduję się w ciągłym ruchu.

Czujesz, że dzięki jeździe na rowerze jesteś silniejsza na co dzień?

Niewątpliwie rower sprawia, że w codziennym życiu nie mam momentów, w których byłabym jakoś mocno zmęczona. Jakiś czas temu byłam w Bieszczadach i wędrowanie po górskich szlakach nie sprawiało mi większego problemu – mogę się nawet pochwalić tym, że byłam w stanie zajmować dobre lokaty na Stravie, jeśli chodzi o czas pokonywania poszczególnych odcinków.

Studiowałaś historię, która również jest twoją wielką pasją. Interesujesz się dziejami Warmii i Mazur, krajobrazem kulturowym tego regionu i dzielisz się tym za pośrednictwem Instagrama. Opowiedz o tym.

Historia znajdowała się w polu moich zainteresowań wcześniej niż rower. Natomiast, gdy ten pojawił się w moim życiu, to zaczął mi niejako służyć do zgłębiania wiedzy i realizowania pasji do historii. Muszę przyznać, że dwa kółka nadają się do tego idealnie, bo pozwalają dotrzeć do miejsc, o których wyczytało się w książkach. Wychodzę na rower, czerpię przyjemność z jazdy, z obcowaniem z nim, a jednocześnie odkrywam ciekawe miejsca, dzielę się tym w mediach społecznościowych i daje mi to bardzo dużą radość. A jeśli chodzi o Warmię i Mazury, to ze względu na swoją ciekawą i jednocześnie trudną historię są bardzo ciekawym regionem do odkrywania i zgłębiania jego przeszłości. Naprawdę bardzo lubię to robić.

Zdradzisz jakieś swoje plany na przyszły sezon?

Najczęściej nie robię dalekosiężnych i szczegółowych planów rowerowych na kolejny sezon, bo nie chcę w ten sposób wywierać na siebie presji związanej z ich realizacją. W mojej głowie są jednak jakieś rowerowe kierunki. Rozważam też udział w jednym z ultramaratonów. Nie chcę zdradzać szczegółów, żeby nie zapeszyć, ale o jednym mogę wszystkich zapewnić – w przyszłym sezonie niejednokrotnie pojawią się na moim Instagramie najciekawsze zakątki Warmii i Mazur z rowerowej perspektywy. Zresztą będą to nie tylko zakątki naszego regionu, ale o tym więcej w 2023 roku.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Więcej o Justynie dowiecie z materiału video poniżej. Nagrałam go podczas naszej wspólnej przejażdżki wokół Olsztyna 8 listopada 2022 roku. Zapraszam do oglądania!

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *