Agnieszka Stabro jest autorką powieści biograficznych i poetką. W 2022 roku wydała beletryzowaną biografię Igora Mitoraja – polskiego rzeźbiarza, który zyskał międzynarodowe uznanie. To pierwsza książka opisująca życie tego znanego z wielkoformatowych rzeźb przedstawiających zniszczone ludzkie korpusy artysty. O pracy nad nią, a także o samej postaci Igora Mitoraja opowiedziała w udzielonym mi wywiadzie.
Z góry przepraszam za banalne pierwsze pytanie, ale chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób Igor Mitoraj pojawił się w pani życiu?
Igor Mitoraj pojawił się w moim życiu trochę przez przypadek, a trochę nie. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, więc sztuka zawsze znajdowała się w obrębie moich zainteresowań. Pierwszy raz zetknęłam się z jego twórczością, gdy miał wystawę na Starym Mieście w Warszawie. Doznałam wtedy wielkiego olśnienia – jego rzeźby mocno do mnie przemówiły. Później zajęłam się innymi rzeczami i ten temat nieco się ode mnie oddalił. Wreszcie jakiś czas temu mój przyjaciel, który również jest jego wielkim fanem, zasugerował mi, że mogłabym się zająć napisaniem jego biografii. Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili odniosłam się do tego pomysłu sceptycznie, bo byłam pewna, że istnieje już jakaś książka o tak wielkim artyście. Ale pomyliłam się. Są albumy czy monografie, ale książki biograficznej podsumowującej jego życiorys nie ma. I tak rozpoczęło się żmudne szukanie informacji na jego temat oraz rozmowy z ludźmi, które doprowadziły do powstania tej książki.
Prywatnie jest pani miłośniczką Toskanii oraz kultury francuskiej, więc przypuszczam, że to w jakimś sensie ułatwiło pani opisanie życia Igora Mitoraja, które było przecież mocno związane z Włochami i Francją.
Jak słusznie pani zauważyła, dużo rzeczy złożyło się na to, że wzięłam się za pisanie tej książki. Jeśli chodzi o Francję, to zawsze był to temat, którym się interesowałam – chodziłam nawet do liceum z językiem francuskim. Natomiast kulturę włoską zaszczepiła mi moja mama, która jest italianistką. W naszym domu zawsze były obecne włoskie tradycje czy programy telewizyjne lub radiowe.
Zna pani język włoski?
Znam włoski na poziomie komunikatywnym. Jadąc do Toskanii śladami Igora Mitoraja byłam w stanie się porozumieć, ale jeśli pojawiał się jakiś trudniejszy temat, to musiałam przejść na angielski.
Czytając pani książkę odwiedzamy między innymi Grojec, Bielsko-Białą, Paryż i Pietrasantę. Każde z tych miast oznacza inny okres życia Igora Mitoraja. Który z nich opisywało się pani najtrudniej?
To jest dobre pytanie. Myślę, że jednak najtrudniej jest opisać to, czego się nie zna, a w moim przypadku był to okres życia Igora Mitoraja związany z Bielsko-Białą. Grojec też nie był mi wcześniej znany, ale Krzysztof Wolak, sołtys tej miejscowości, pięknie nas ugościł i oprowadził po istotnych miejscach w życiu mojego bohatera, dzięki czemu wszystko było łatwiejsze.
W części książki, która dotyczy dzieciństwa oraz wieku młodzieńczego kilka razy odnotowuje pani, że brakuje jakiejś informacji, albo że nie była pani w stanie czegoś zweryfikować. Jako czytelniczka czułam w tych momentach pewien niedosyt i jednocześnie pomyślałam sobie, że to właśnie te momenty było pani najtrudniej opracować.
Tak, to prawda. Okres życia do jego wyjazdu za granicę był najtrudniejszy do opisania. Źródeł rzeczywiście było mało, więc pracowałam przede wszystkim z własną wyobraźnią oraz ze źródłami, które mówiły o tym, jak było wtedy w tych miejscach, a niekoniecznie jak było z bohaterem. Potem popularność Igora Mitoraja wzrastała, a więc pojawiało się coraz więcej rozmaitych publikacji na jego temat, na których można było się oprzeć. Mój bohater nie chciał zbyt wiele mówić o swoim dzieciństwie czy o wczesnym wieku nastoletnim. Nie udało mi się również porozmawiać z jego rodziną, co nie jest tajemnicą, bo odnotowuję to również w książce.
Może pani powiedzieć, kto z rodziny Igora Mitoraja żyje i jednocześnie, kto mógłby być potencjalnym rozmówcą?
Żyje część jego przybranego rodzeństwa – bratanek i siostrzenica. Pewne rzeczy udało mi się ustalić, ale nie mogę o tym mówić publicznie. Bywało, że spotkałam się również z odpowiedzią odmowną, co musiałam uszanować.
Korzystała pani z włoskojęzycznych źródeł?
Tak, szperałam trochę we włoskojęzycznych i francuskojęzycznych publikacjach internetowych. Poza tym w bibliotece w Pietrasancie udało mi się dotrzeć do wielu ciekawych zbiorów o Igorze Mitoraju. Pracownice tamtejszej biblioteki były dla mnie bardzo życzliwe i z wielką chęcią udostępniły mi materiały o nim.
Przejdźmy do włoskiego okresu życia Igora Mitoraja. 30 lat mieszkał w toskańskiej Pietrasancie, ale uwielbiał także Rzym. Zresztą stolica Włoch mu to uwielbienie odwzajemniła, bo zlecono mu wykonanie rzeźby Dea Roma, która stanęła na Piazza Monte Grappa. Jest to absolutnie niesamowite, że Włosi powierzyli takie zadanie Polakowi. Jak pani myśli, w czym tkwi klucz tej jego wyjątkowej relacji z Italią?
Rzeczywiście jest taki zwyczaj, że Włosi nie zlecają wykonania fontanny cudzoziemcom, więc to było osobliwe wydarzenie. Warto odnotować, że Mitoraj zaprojektował jeszcze fontannę w Mediolanie, ale rzeczywiście ta rzymska była przełomowa dla jego kariery. Jego twórczość opiera się na mitologii, a więc nawiązuje do kultury śródziemnomorskiej, do postaci herosów, do mitycznych opowieści. Padło to na podatny grunt. W Polsce też to znamy, ale nie jest to coś, co wyrosło z naszej kultury. Te wszystkie odniesienia i konteksty jego twórczości są dla Włochów po prostu bardziej czytelne.
Opisuje pani Pietrasantę w taki sposób, że można poczuć nie tylko jej klimat, ale także wręcz zapach i smak. Widać, że to miejsce naprawdę przypadło pani do gustu.
Tak, to prawda. Na początku, jeszcze przed moją wizytą w Pietrasancie, to miejsce było dla mnie tylko teoretyczne. Myślałam sobie: „Włochy, ciepły klimat, to wszystko musiało mu bardzo odpowiadać”. Ale kiedy pojechałam tam po raz pierwszy, przekonałam się, że jest w tym miasteczku coś bardzo magicznego, co powoduje, że chce się tam zostać, a jeśli już się wyjedzie, to ciągnie z powrotem. Z jednej strony to włoska prowincja, położona gdzieś między Florencją a Pizą, a z drugiej oferuje wiele zabytków oraz miejsc związanych ze sztuką. Ponadto w Pietrasancie jest również obecny duch Michała Anioła, który ma przecież ogromne znaczenie dla Włochów i włoskiej kultury.
Jak mieszkańcy Pietrasanty odebrali to, że Polka przyjechała zbierać materiały do książki o nim?
Odbiór był bardzo pozytywny. Kiedy dowiadywali się, w jakim celu przyjechałam, to działało to jak klucz otwierający wszystkie drzwi. Odbyłam wiele rozmów z osobami stamtąd, z których nie wszystkie znalazły się w książce. Chociażby przy okazji szukania drogi na cmentarz, gdzie są pochowane prochy Igora Mitoraja. Napotkany mężczyzna bez żadnego problemu wskazał mi drogę i widać było, że pamięć o Igorze Mitoraju jest żywa. Również pracownicy baru, w którym każdego ranka wypijał słynne włoskie espresso chętnie opowiadali o nim i dzielili się wspomnieniami. W Pietrasancie nie ma osoby, która nie znałaby Igora Mitoraja.
A Paryż? Jaką rolę odegrała stolica Francji w karierze Igora Mitoraja?
Z pewnością bardzo ważną – może nawet ważniejszą niż Włochy, jeśli chodzi o okres formacyjny. Tam zaczęła się jego kariera, miał pierwsze wystawy, począwszy od tej zorganizowanej w galerii La Hune, prowadzonej przez bratanka ówczesnego prezydenta François Mitteranda. Otworzyło mu to wiele drzwi i pozwoliło zawrzeć rozmaite znajomości. Paryż bardzo wiele mu zaoferował, ale jednocześnie był to najbardziej intensywny okres w jego życiu.
Mówi się, że Igor Mitoraj nie został w Polsce odpowiednio doceniony. Z jakim odbiorem jego postaci spotyka się pani podczas spotkań autorskich?
Okazuje się, że jednak stosunkowo dużo ludzi kojarzy postać Igora Mitoraja. Może nie jest to popularność na masową skalę, ale jest na tyle duża, że mnie zaskoczyła. Pisząc tę książkę zastanawiałam się nad tym, jak duże będzie grono jej odbiorców i okazuje się, że jest całkiem spore. Dostaję też wiadomości z podziękowaniami za to, że uporządkowałam i zebrałam dotychczasowe informacje o Igorze Mitoraju. Wydaje mi się więc, że taka książka była potrzebna. Bardzo rzadko, ale zdarzają się również słowa krytyki. Jednak jeśli ktoś decyduje się na wydanie negatywnej opinii, to zaznacza, że nie neguje wielkości i talentu Igora Mitoraja. Sztuka jest sztuką i jej percepcja zależy od wrażliwości danej osoby.
Zmieniłaby pani coś w tej książce? Poprawiła, uzupełniła, ulepszyła…
Jeśli chodzi o samą historię to nie. Chyba, że coś się jeszcze okaże. Może być tak, że dzięki tej mojej publikacji ujrzą światło dzienne jakieś nowe fakty dotyczące jego życia. Książka wyczerpuje to, do czego udało mi się dotrzeć. Jest coś w tym pani pytaniu, ale jakieś zmiany czy poprawki dotyczą raczej kwestii bardziej ogólnych. Inaczej czyta się swoją książkę w komputerze czy na jakichś próbnych wydrukach niż trzymając ją w ręku. Zawsze coś napisałoby się inaczej, przeredagowało zdanie itp.
Gdzie odbędą się najbliższe spotkania autorskie?
Harmonogram spotkań autorskich cały czas powstaje i jest to proces dynamiczny (śmiech), ale już teraz mogę zaprosić wszystkich 18 stycznia na godz. 18.00 do Pałacu Potockich w Krakowie. Potem jeszcze raz spotkam się z czytelnikami w Krakowie w marcu. Mam nadzieję, że odwiedzę również inne miasta w Polsce.
Pani Agnieszka informuje na bieżąco o spotkaniach autorskich na swoim Facebooku: https://www.facebook.com/agnieszka.stabro
Rozmawiała Marta Wiśniewska
Książka Igor Mitoraj. Polak o włoskim sercu ukazała się nakładem wydawnictwa Dom Wydawniczy REBIS w 2022 roku.
Wywiad z Agnieszką Stabro jest również dostępny w formie video na moim kanale YouTube Periodista Marta.